Rozprawa sadowa po weselu. Świadek odpowiada przed sadem:
- No i Wysoki Sadzie, tańczę sobie z Panna Młodą, a tu tuż przed północą, Pan Młody z krzykiem przeskoczył przez stoły, podbiegł do nas i z całej siły kopnął Pannę Młodą w krocze!!
- Musiało bolec - odpowiada sędzia
- A jak!!! 3 palce mi świnia połamał...
Tak bardzo uzależniłem się od porno, że nie wiem czy będę jeszcze w stanie czerpać satysfakcję z normalnego seksu. Wiecie, takiego z karlicą i osłem.
Zaproponowałem żonie zabawę w szkołę. Ona miała być nauczycielką, a ja niegrzecznym uczniem. Idiotka zadzwoniła po moich rodziców.
- Co powiedzieć kobiecie z dwoma podbitymi oczami?
- Nic, mówiłeś jej już dwa razy.
Czujesz się bezsilny?
Nie masz na nic wpływu?
Uświadom sobie, że samo twoje gówno może doprowadzić do zamknięcia aquaparku.
Zadanie: wymienić żarówkę.
Jak poradzą sobie z nim nasi kandydaci na prezydenta?
Komorowski powie, że zmieni żarówkę w następnej kadencji.
Duda zwróci uwagę na fakt, że Komorowski miał 5 lat na zmianę żarówki. Sam nie ma pojęcia jak to zrobić.
Korwin-Mikke powie, że przepalona żarówka to wina Unii Europejskiej. W Rosji są lepsze żarówki.
Kukiz powie, że zmieniłby żarówkę gdyby tylko miał coś do powiedzenia w rządzącej koalicji.
Ogórek będzie się zastanawiać czym jest to małe słońce zamknięte w bańce.
- Czemu milczysz? Powiedz coś?
- Co?
- Nie wiem. Coś miłego, bądź sobą.
- Nie mogę zrobić tych dwóch rzeczy jednocześnie.
- Doktorze, cierpię z powodu bezsenności. Czy może mi pan pomóc?
- Oczywiście. Musimy tylko zidentyfikować przyczynę i się jej pozbyć.
- To nie będzie takie proste. Żona chyba pokochała tego bachora.
Idzie mały chłopczyk z rodzicami. Ojciec wszedł do sklepu, a tu przechodzi słoń. Chłopczyk zainteresowany zwierzęciem i tym co mu zwisa z pod brzucha.
- Mamo, mamo, co to jest?
- To słoń.
- A co on tam ma?
- To ogonek.
- A to pod brzuchem?
Mama trochę speszona, bo wyposażony przez naturę osobnik.
- To nic takiego, nie zwracaj uwagi.
Za moment wyszedł tatuś. Dzieciak rozentuzjazmowany opowiada. I dopytuje się co słoń ma pod brzuszkiem. Tatuś na to,
- To siusiak.
- A mama mówiła ze nic takiego.
Na to ojciec przeciągając się z wyraźnym zadowoleniem:
- To tatuś tak mamusie rozpuścił.
- Ilu rasistów trzeba, żeby zmienić żarówkę?
- Dwóch: jednego by wykręcić starą i wkręcić nową oraz drugiego, żeby pilnować aby żaden czarnuch nie ukradł w międzyczasie żarówki albo drabiny.
Odbywa się ostateczny egzamin na agenta CIA. W pomieszczeniu znajduje się pięciu zdających i egzaminator. Podchodzi do niego pierwszy kandydat, a ten daje mu pistolet i mówi:
- W magazynku jest pięć nabojów. W pokoju za drzwiami jest pańska żona. Ma pan 30 sekund, aby tam wejść i ją zastrzelić. Jeśli pan to zrobi, to pan zdał.
Gość wchodzi... Cisza... Po 30 sekundach wychodzi zrezygnowany, oddaje broń egzaminatorowi i mówi:
- Nie nadaję się. Nie jestem w stanie tego zrobić.
Podchodzi następny. Scenariusz się powtarza. Dostaje broń, wchodzi do pokoju, cisza, wychodzi. Znowu oddaje broń i stwierdza, że się nie nadaje. Sytuacja powtarza się jeszcze dwa razy. Podchodzi wreszcie ostatni zdający. Dostaje od egzaminatora broń i wchodzi do pokoju. Słychać szybko pięć kolejnych strzałów. Potem jakieś 10 sekund ciszy i jakieś dziwne łomoty. W końcu po dwóch minutach zdyszany wychodzi, oddaje broń i mówi:
- Jakiś sukinsyn załadował mi ślepe naboje, więc musiałem sukę taboretem zatłuc!
Na targu baca sprzedawał gadającego psa. Turysta nie bardzo wierzył, ze pies potrafi gadać.
- Pewnie, ze potrafię - wtrącił się do rozmowy pies - to nawet sprawiło, ze przez pewien czas pracowałem dla MI-5 jako szpieg... Wie pan, nikt nie sadził, ze pies potrafi mówić i rozumieć, co się przy nim mówi, Rejewski, Różycki i Zygalski coś tam liczyli, ale gdybym nie podsłuchał rozmowy pewnych niemieckich oficerów i nie zdradził ich tajemnic, Enigma do dziś pozostałaby zagadka... No, a po zakończeniu służby pracowałem trochę jako tłumacz, potem emeryturka, dzieci, stabilizacja...
- Baco, wy na pewno sprzedajecie tego psa?
- Tak.
- A za ile?
- Za 5 złotych.
- Takiego psa za 5 złotych?!?!
- A bo on takie głupoty pierdoli...
Ekstremalnie piękna babeczka rzuciła studia i postanowiła zostać bogata. Dość szybko znalazła sobie bogatego i napalonego siedemdziesieciopiecioletniego staruszka, planując zerżnąć go na śmierć zaraz podczas nocy poślubnej. Uroczystości ślubne i bankiet poszły doskonale, pomimo półwiecznej różnicy wieku. Podczas pierwszej nocy miesiąca miodowego rozebrała się i czekała rozkosznie w łóżku aż małżonek wyjdzie z łazienki. Kiedy sie pojawił, nie miał na sobie nic za wyjątkiem kondoma skrywającego 30 centymetrowa erekcje. Niósł ze sobą zatyczki do uszu a na nosie miał klamrę do bielizny. Przestraszona ze coś jest nie tak, zapytała:
- A to po co ci te gadżety?!
Na to dziadek odpowiedział:
- Są dwie rzeczy, których nie mogę znieść. Kobiecego krzyku oraz smrodu palonej gumy!
- Tato, w parku znowu jakiś facet mnie zaczepiał, obmacywał...
- To trzeba było uciekać, synku!
- W szpilkach!? Po żwirze!?
- Jesteś dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałem.
- A Małgosia, twoja pięcioletnia siostrzyczka?
- Ją miałem.
- Kochanie, chodź tutaj. Dotknij go. Czujesz jaki twardy?
- No czuję…
- Ile razy ci mówiłem, żebyś zamykała chlebak?
- Towarzystwo Ubezpieczeniowe, słucham?
- Dzień dobry. Z tego co wiem moja rozbudowana polisa obejmuje wszystkie kłopoty związane z samochodem?
- Dokładnie proszę Pana. Jaki jest problem?
- Martwa prostytutka w bagażniku.
Nauczycielka poleciła dzieciom skonstruować pułapkę na myszy. Na drugi dzień sprawdza prace. Podchodzi do Jasia. Jaś przyniósł deseczkę, w nią wbity gwóźdź i na tym gwoździu serek. Pani pyta jak to działa, no to on na to, że myszka podchodzi, je serek, aż nagle jej gardziołko nabija się na gwóźdź.
- Ale to makabryczne! Wymyśl coś innego - mówi do Jasia.
Na drugi dzień Jasio przynosi inną deseczkę i na niej w dwóch miejscach przymocowany serek, a miedzy tymi serkami żyletka.
- Jak to działa? - pyta nauczycielka.
- Myszka podchodzi i zaczyna się zastanawiać który serek zjeść, patrząc to raz na jeden serek, to dwa na drugi. No i tak długo zastanawia się, i kręci główką, aż szyjka przerżnie się na tej żyletce.
- Ale makabryczne! - krzywi się nauczycielka. - Wymyśl coś innego.
Na trzeci dzień przynosi Jasio swój wynalazek. Pani ogląda pułapkę i pyta:
- Jasiu, dlaczego twój projekt to tylko mała deseczka?
- To jest moja pułapka na myszy.
- Więc powiedz, jak działa.
- Myszka podchodzi do deseczki, chwyta ją w łapki, wali się nią po głowie i krzyczy: "Nie ma serka, nie ma serka!!!".
Putin wizytuje pierwszą klasę szkoły podstawowej. Przywitał się, przedstawił i przeszedł po klasie głaszcząc główki dzieci (choć mógł przypierdolić).
- Drogie dzieci - zagaił prezydent - powiedzcie mi, co oznacza dla was słowo "tragedia"?
Prymusek Aloszka wyrwał się pierwszy i sepleni:
- To znacy, ze jak mojego kolegę psejedzie auto to jest tragedia, pse pana!
- Nie nie... chłopczyku, to tylko zwykły wypadek. Kto jeszcze coś powie?
Wstała Tatianka i mówi:
- Tragedia to będzie wtedy jak autobus wypełniony dziećmi spadnie ze skały!
- No niby tak, ale niezupełnie, bo wtedy to będzie tylko wielka strata dla narodu, ale jeszcze nie tragedia. No proszę mówcie dalej, dzieci!
W klasie zapadła przedłużająca się cisza, wreszcie podnosi się Stiopa i cichutkim, drżącym głosikiem wygłasza:
- Ja myślę... że tragedia to będzie wtedy, kiedy w auto prezydenta Czeczeńcy przypierdolą z granatnika...
- Ooo właśnie! Brawo chłopczyku! A dlaczego uważasz, że to będzie tragedia?
- Bo nie ma innego wyjścia, na pewno nie będzie to ani wypadek ani wielka strata dla narodu...
Niewidomy leży na plaży. Wyciąga gumową lalką i zaczyna ja nadmuchiwać. Ludzie się gapia, jakaś pani odważyła się, podeszła i nieśmiało zwraca mu uwagę:
- Wie Pan tu się dzieci bawią, a Pan lalkę z sex-shopu dmucha...
- O matko! Cala zimę waliłem ponton!