- Proszę pani, ja się w pani chyba zakochałem - mówi swojej nauczycielce 10-letni Staś.
- Przykro mi Stasiu, ale ja nie lubię dzieci.
- A kto lubi, będziemy uważali.
Dwóch Policjantów podczas patrolu przechodzi obok biblioteki. Z zaciekawieniem zaglądają do środka nie wiedząc zbytnio co to...
- Jeden postanawia wejść. W środku bibliotekarka już wie ze bedzie wesoło. Wyjasniła mu że można wypozyczać książki i podaje mu pierwszą z brzegu: "LOGIKA"
-A co to jest ta LOGIKA - pyta policjant
-Taka nauka o wyciąganiu wnosków, może być dla pana pomocna w pracy. Np: Czy ma pan zwierzęta?
- Tak
- Hmm powiedział Pan zwierzeta, więc wnioskuje że sa to rybki bo żadko pan jest w domu z uwagi na pracę.
- NO TAK!
- Jak ma pan zwierzeta to pewnie musi pan sie nimi zajmować czyli jest pan czuły i opiekuńczy. Pewnie ma pan Żonę?
- NO TAK!
- Czyli ma pan pewnie też dzieci?
- TAK!
-Czyli nie jest pan gejem! I to wiemy tylko dlatego ze powiedział mi pan o rybkach!
- Gość zachwycony wychodzi z książką do kolegi.
- Co to jest ta Logika?
- Masz rybki?
- Nie...
- To jesteś pedałem.
- Tato, pani od matematyki chce się z tobą spotkać.
- A co się stało?
- Ona mnie pyta ile jest 7 razy 9. Odpowiadam, że 63. Ona mnie pyta ile jest 9 razy 7. Odpowiedziałem: Do chuja, co za różnica?
- Rzeczywiście, co za różnica... Dobrze, zajdę do niej.
Następnego dnia syn znowu wraca ze szkoły:
-Tato, byłeś już w szkole?
- Jeszcze nie.
- Jak pójdziesz, zajrzyj jeszcze do WF-isty.
- Po co?
- W trakcie gimnastyki kazał mi podnieść lewą rękę. Podniosłem. Potem prawą. Podniosłem. Potem poprosił podnieść lewą nogę. Podniosłem. A teraz - mówi - podnieś i prawą nogę. Ja mu na to: Co, mam na chuju stanąć?
- No tak, rzeczywiście... Dobrze, zajdę i do niego.
Kolejnego dnia syn znowu wraca ze szkoły:
- Tato, byłeś już w szkole?
- Jeszcze nie.
- To już nie chodź. Wyrzucili mnie.
- Co ty mówisz? Dlaczego?
- Wezwali mnie do dyrektora, wchodzę do gabinetu, a tam siedzi nauczycielka matematyki, WF-ista i pani od polskiego...
- Pani od polskiego? Na chuj tam ona przyszła?
- Właśnie tak zapytałem...
W Warszawskim tramwaju pobito murzyna. Na komisariacie zeznają uczestnicy zajścia – pierwszy poszkodowany murzyn:
- Ja nic nie wiedzieć. Ja jechać sobie spokojnie autobusem, aż tu nagle dostać najpierw w twarz od jednego, a potem od drugiego.
Zeznaje student :
- No jadę sobie tramwajem i jadę. Nagle patrzę, a murzyn staje mi na nogę. Myślę sobie, że to murzyn, pewnie zaraz zejdzie, dam mu minutę. Odczekałem minutę z zegarkiem w ręku, ale murzyn nie zszedł. Dałem mu jeszcze jedna minutę, potem kolejna i w ten sposób kilka minut minęło. W końcu nie wytrzymałem i walnąłem murzyna w ryj.
Zeznaje świadek :
- Jadę sobie tramwajem i widzę murzyna oraz studenta. Patrzę, a student co chwile zerka, a to na zegarek, a to na murzyna i w pewnym momencie jak mu nie przywali.
Myślałem ze się w całej Polsce zaczęło.